Bum truskawkowy za nami, teraz żyję malinami :) Pamiętam, jak zjadałam je garściami prosto z krzaczka na działce u dziadków. Te czasy niestety minęły bezpowrotnie ale moja miłość do malin nie :) Ja, jak to ja, nie mogę poprzestać na wrzucaniu jednej za drugą do buzi, musiałam coś wykombinować :) Zamarzył mi się lekki, puszysty mus. Nie taki gęsty i bardzo słodki, tylko delikatny i lekko kwaskowy. Fajnie jest poświęcić trochę czasu na przetarcie malin aby pozbyć się pestek i zapewnić sobie gładki smak, ale i bez tego daje radę! Róbcie póki lato! :)
Składniki:
4 -6 porcji
- 300 g malin
- 400 g śmietanki kremówki 30%
- 1 opakowanie śmietan – fixu
- 3 -4 łyżki cukru pudru (w zależności od słodkości malin)
- ¼ szklanki gorącej wody
- 2,5 łyżki galaretki malinowej
Wykonanie:
W gorącej wodzie rozpuszczamy galaretkę i odstawiamy do ostygnięcia.
Śmietankę ubijamy na sztywno, dodając pod koniec fix.
Maliny mielimy blenderem. Po zblendowaniu przecieramy przez sitko, aby pozbyć się drobnych pestek. Do gładkiego puree malinowego dodajemy przestygniętą galaretkę malinową i mieszamy.
Do ubitej śmietany dodajemy maliny z galaretką i cukier puder. Mieszamy. Pamiętajmy, żeby ubita śmietana była w tej samej temperaturze co maliny z galaretką. Dzięki temu deser nam się nie zwarzy i uzyskamy gładką masę.
Przekładamy do pucharków, a następnie do lodówki. Podajemy po ok. godzinie.
Jeśli deser stoi dłużej w lodówce, a nie chcemy, żeby był za bardzo zbity, wyjmujemy go z lodówki, na około 15-20 minut przed podaniem.
Smacznego!
Jeżeli opis tego dania chwycił Cię za serce ;) a przepis wydał Ci się ciekawy lub inspirujący, będzie mi niezmiernie miło jeżeli wyrazisz swoją radość lajkiem albo innym tweetem ;) DZIĘKUJĘ!