Kalarepa już chyba zawsze będzie mi się kojarzyła z cudowną działką moich dziadków. Przyzwyczajona do tego, że zawsze ją po prostu dostawałam od babci, aż dziwnie się czuję z tym, że trzeba za nią płacić ;) Ale nic to, ważne, że jest dostępna! W tym roku ewidentnie moim motto jest: „dzień bez kalarepy, dniem straconym” :) Nie ma dnia, żebym nie brała jej do pracy i chrupała co chwilę. Podejrzewam, że gdyby zdarzył się dzień bez kalarepy moi współpracownicy zaczęliby się o mnie martwić! ;) No dobrze, pyszna jest sama, ale dla urozmaicenia postanowiłam podać ją w niekonwencjonalny sposób! Zgadza się – carpaccio przede wszystkim kojarzy się mięsem, ale czemu by nie zrobić warzywnego? Okazało się, że kalarepa z dodatkiem koziego sera i orzechów jest przepyszna! To był strzał w dziesiątkę! Polecam jako szybką przystawkę do grilla, dodatek do obiadu, albo po prostu lekką kolację! :)
Składniki:
- duża kalarepa
- 50 g koziego dojrzewającego sera (użyłam z orzechami włoskimi)
- łyżka orzeszków pinii
- łyżka oliwy z prażonych orzechów włoskich
- szczypta posiekanej lub liofilizowanej kolendry
- szczypta posiekanego koperku
- pieprz
Wykonanie:
Kalarepę obieramy i cienko kroimy w plasterki (niemal półprzezroczyste).
Ser kozi ścieramy na tarce. Pinie kroimy na pół.
Na talerzyku układamy plasterki kalarepy, tak aby na siebie delikatnie nachodziły. Posypujemy kozim serem, orzeszkami pinii, kolendrą i koperkiem. Przyprawiamy lekko pieprzem. Na koniec skrapiamy oliwą z prażonych orzechów włoskich i podajemy.
Smacznego!
Jeżeli opis tego dania chwycił Cię za serce ;) a przepis wydał Ci się ciekawy lub inspirujący, będzie mi niezmiernie miło jeżeli wyrazisz swoją radość lajkiem albo innym tweetem ;) DZIĘKUJĘ!