Ciężko mi usiedzieć chorej w domu. Męczy mnie leżenie pod kołdrą, w telewizji nudy na pudy, więc sięgam po laptopa. A jak już sięgam to oglądam te różne pyszności, smakowitości i rarytasy. A jak się już tak naoglądam, to nie ma rady, muszę coś zrobić sama. Szlafrok, kapcie i do kuchni! :) Gdy tylko przekroczyłam jej próg, moim oczom rzuciły się jabłka, pobłyskujące w promieniach słońca i smutne, leżące w kącie foremki do muffinek. „No chodźcie do mamy, mama się Wami zaopiekuje” – pomyślałam i ani się obejrzałam, a w piekarniku siedziały już muffinkoszarlotki. Albo szarlotkomuffinki – jak kto woli :) Polecam serwować jeszcze ciepłe z gałką lodów. A po zjedzeniu szybko zająć się czymś innym, zanim niczym lunatyk, podświadomie pójdziemy po kolejną. I kolejną, i kolejną… :)
Składniki:
ok. 18 sztuk
Muffinki:
- 200 g mąki pszennej
- 150 g mąki owsianej
- ¼ łyżeczki soli
- 12 g proszku do pieczenia
- 2 łyżeczki cynamonu
- ¼ łyżeczki gałki muszkatołowej
- ¼ łyżeczki kardamonu
- 1 duże jajko
- 350 ml jogurtu naturalnego
- 70 ml oleju z ryżu
- 150 ml syropu klonowego
- 3 nieduże jabłka
- 50 g orzechów pekan
- 50 g orzechów laskowych
Kruszonka:
- 50 g masła
- 50 g cukru brązowego
- łyżeczka cukru wanilinowego
- 70 g otrębów żytnich
Wykonanie:
Muffinki: Jabłka obieramy i kroimy w miarę drobną kostkę. Orzechy prażymy chwilę do suchej patelni i dzielimy na mniejsze kawałki.
Obie mąki mieszamy razem z proszkiem do pieczenia, solą i przyprawami. W drugiej misce roztrzepujemy jajko, dolewamy jogurt, syrop klonowy i olej. Następnie łączymy ze sobą składniki mokre i suche. Dodajemy jabłka i orzechy. Delikatnie kilkoma ruchami mieszamy.
Formę do muffinek wykładamy papilotkami (nie jest to konieczne jeśli używamy silikonowej formy). Ciasto dzielimy na ok. 18 części i wypełniamy nimi papilotki / silikonowe foremki.
Kruszonka: w misce mieszamy ze sobą masło (w temperaturze pokojowej), cukier brązowy, wanilinowy oraz otręby. Ręką rozcieramy, aż składniki się połączą i powstaną grudki.
Piekarnik nagrzewamy do 180°C. Muffinki pieczemy ok. 35 minut, aż będą rumiane. Po wyjęciu studzimy na kratce.
Smacznego!
Jeżeli opis tego dania chwycił Cię za serce ;) a przepis wydał Ci się ciekawy lub inspirujący, będzie mi niezmiernie miło jeżeli wyrazisz swoją radość lajkiem albo innym tweetem ;) DZIĘKUJĘ