Pamiętam je jeszcze z czasów dzieciństwa. Innym dzieciom na myśl o czymś słodkim, do głowy przychodziły czekolady, wafelki, cukierki… a mi? Właśnie oponki ;) Nie wiem, skąd pochodzi przepis, mi kojarzy się jedynie z baaardzoo starym zeszytem kulinarnym mojej mamy :) Nie wiem, ile na ich smak wpływają wspomnienia, ale jedno jest pewno – są pyszne i nie można się im oprzeć! Myślę, że niejedna osoba, którą uraczyłam oponkami podzieli moją fascynację :) Nie da się ukryć, że przy ich robieniu trzeba wykazać się cierpliwością, wolne popołudnie również nie zaszkodzi. Niemniej jednak – WARTO! Ba! Takie wycinanie kółeczek może okazać się nawet odstresowujące ;) Zatem, do dzieła!

Oponki angielskie

Składniki:

  •     ½ kg mąki
  •     ½ kg twarogu (ja zawsze używałam zwykłego twarogu w kostce)
  •     3 jajka
  •     ½ małego opakowania proszku do pieczenia
  •     1 łyżeczka sody oczyszczonej
  •     ½ szklanki cukru
  •     1 łyżeczka octu
  •     ½ kostki margaryny
  •     ½ litra oleju (do smażenia)

Wykonanie:

Twaróg przepuszczamy przez maszynkę (szczerze?! Nigdy tego nie robiłam, jakimś magicznym sposobem wystarczyło drobne pokruszenie). Dodajemy resztę składników (poza olejem) i zagniatamy na ciasto. Na posypanym mąką blacie rozwałkowujemy część ciasta (na około 1 -1,5 cm) i wycinamy duże koła, a w nich mniejsze (jak nie macie odpowiedniej wielkości foremki do ciasta, to polecam kieliszek do wódki ;) ). Powtarzamy te czynności dopóki się skończy Nam się ciasto. Wykrojone oponki polecam odkładać na posypanym mąką blacie/talerzu/desce, inaczej trudno Nam będzie je poodklejać. W międzyczasie w szerokim garnku nagrzewamy olej i smażymy oponki z obu stron, dopóki nie będą rumiane. Nie polecam odchodzenia od garnka! Trwa to na prawdę niedługo ;) Usmażone oponki odkładamy na ręcznik papierowy, żeby zabrać im chociaż trochę kalorii ;) Gotowe posypujemy cukrem pudrem, maczamy w masie kajmakowej, lukrze lub w czym tylko mamy ochotę. Smacznego!