Na bób czaiłam się już od dłuższego czasu. Czekałam, aż trochę potanieje i będę mogła się nim nacieszyć. W końcu się doczekałam! Pierwsza partia bobu wylądowała na talerzu, po prostu ugotowana, z masełkiem – taki klasyk. Kolejną zużyłam na zrobienie tego pesto :) Zastanawiałam się, czy obierać z łupinki, czy nie i stwierdziłam, że skoro
(Czytaj dalej…)