Czyli, kolejna odsłona świątecznych słodkości. Przepis, zresztą nie pierwszy i nie ostatni, który zawdzięczam Nigelli. :) Nigdy nie zajadałam się piernikami, ale im więcej nowych przepisów odkrywam, tym bardziej mam na nie ochotę! ;) Na ten zwróciłam uwagę, dzięki temu, że w lodówce czekała puszka Guinnessa, aż ją w końcu wykorzystam do planowanego od jakiegoś
(Czytaj dalej…)