Zabawne jak tego lata potrafiłam mieć swoiste, warzywno – owocowe rozdwojenie jaźni ;) Otóż w pracy uchodzę za królową kalarepową, natomiast w domu mąż nazywa mnie królową arbuzową ;) Nie muszę tłumaczyć, dlaczego tak jest… Arbuza zawsze uwielbiałam, ale nie pamiętam czy kiedykolwiek zdarzył się rok, w którym przez ponad miesiąc zjadała 1 – 2
(Czytaj dalej…)