Langosz… langosz… langosz cyklicznie słyszałam to słowo z ust mojego męża, kiedy pojawiał się tylko temat Węgier, basenu, słońca. Dlaczego? Ano dlatego, że kiedy był małym brzdącem wraz z rodzicami i siostrą pojechał na Węgry do Hajduszoboszlo. Tam też miał okazję spróbować tego węgierskiego przysmaku, o którym do dnia dzisiejszego nie może zapomnieć ;) A,
(Czytaj dalej…)